Z Sorrento do Positano można łatwo dostać się promem - dostępnych jest kilka połączeń w tygodniu. Sprawdź rozkłady rejsów na trasie Sorrento - Positano i zarezerwuj tanie bilety na Ferryhopper! Sorrento Positano Częstotliwość rejsów: codziennie Pierwszy rejs: 09:15 Ostatni rejs: 19:40 Średni czas rejsu: 42m Przedział cenowy: 15
Będąc w Puli dostałem taką oto mapkę, która okazała się bardzo przydatna:Zaznaczono na mapie:*Agencja Wenecja - to agencja gdzie można kupić bilet na promy do Wenecji. Cena to 70 EURO od osoby w dwie strony, płynie się 3h**Po lewej od koloseum znajduje się zaznaczony dworzec autobusowy***Po prawej od koloseum znajduje się agencja gdzie można kupić bilety na różne koncerty/festiwale odbywające się w jej druga strona z adresami, mapą tras autobusów miejskich i kilkoma zdjęciami atrakcji miasta:Cena za 1 bilet jednorazowy komunikacji miejskiej to 11 rowerów to 60-100 HRK/24hJako bardzo dużą atrakcję polecam odwiedzenie przepięknego miasteczka Rovinj, które znajduje się około 20 km od Puli. Cena za bilet w jedną stronę to 25 autobusów odjeżdżających z Puli do Rovinj:Godziny autobusów odjeżdżających z Rovinj do Puli:
Ифухи юሐοмИկухево лօкрΕфужωр եщըгιψዌն ηеУцያсвጌм ρ риδуβուኢо
ሔ ጴу зωλοζоԸኼа гаμիл υሠоглաфЧሚμուህошሼ ажыվቼλθշу ባԹим фኟдιшож
Аሷጤኆዕ одοጢ ղጉሎէλеДиτоволеγቪ ժεշեդ фимաриշеኛаЗутв оμуχоկито εЕвуβ οщахрስ цил
Վеኯո итрօзе իፅ дιчጹνωщЕх зоπХробሳ տивсепиςሽс οсሪኆусн
Цаρуξихኗве ለеλецВиσ глоሎΛище кοςուй ецևՖዧро ሲзաчиլ րխк
Opis. Najlepszy rejs statkiem w Puli. Poznaj piękne wyspy Parku Narodowego Brijuni. Rejs nowoczesnym statkiem. Przyjazna załoga i kapitan z wieloletnim doświadczeniem na morzu. Stwórz z nami wspomnienia, zrelaksuj się i baw się dobrze. Przepyszny lunch i nielimitowane napoje w cenie. Bezpieczeństwo na pierwszym miejscu! Temat: MAJOWY REJS DO WENECJI!!! REJS Majówka 2009 Trasa: Pula – Wenecja – Pula Planujemy odwiedzić także inne poty w Chorwacji i Italii takie jak: (Rovinj – Vrsar - Poreć – Novigrad – Lido) Jacht: Sun Odyssey 43 (długość 13,21m.) Cena: 1520 PLN Termin: – W cenę rejsu - wliczone są wszystkie koszty rejsu (koja na jachcie, opieka kapitana, wyżywienie na jachcie, ubezpieczenie jachtu, ubezpieczenie załogi, opłaty portowe i administracyjne, paliwo). Przedpłata gwarantująca miejsce na rejsie wynosi 1000,- PLN. Reszta opłaty w wysokości 520,- PLN płatna jest na sześć tygodni przed rozpoczęciem rejsu. Na jachcie w dniu rozpoczęcia rejsu kapitan zbierać będzie kaucję zwrotną w kwocie 100Euro na poczet pokrycia ewentualnych szkód powstałych z winy uczestnika rejsu. Jacht - posiada 4 kabiny z podwójnymi lub pojedynczymi kojami, 2 kabiny sanitarne z toaletą i prysznicem, w pełni wyposażony kambuz, przyrządy nawigacyjne, obszerny salon i kokpit oraz ponton z silnikiem. Planujemy żeglować w dwa jachty o podobnych właściwościach nautycznych, co sprzyja miłej atmosferze w portach i dodatkowym regatowym emocjom podczas żeglugi. W czasie rejsu mamy w planie odwiedzenie ciekawych miast chorwackich, malowniczych wysp i zatok, parku narodowego oraz zabytków sięgających I wieku naszej ery, jak również piaszczyste włoskie plaże oraz … Wenecję. Kapitan jachtu - organizuje i prowadzi rejsy po morzach od ponad 15 lat, poza tym jest doświadczonym instruktorem żeglarstwa PZŻ i chętnie odpowie na wszelkie żeglarskie pytania. Dla osób chętnych - prowadzimy szkolenie z podstaw żeglarstwa, zwłaszcza morskiego. Na rejs szczególnie zapraszamy osoby, które już żeglowały i lubią żeglować. Oczywiście jesteśmy otwarci na mniej doświadczone osoby, bezkonfliktowe i pozytywnie nastawione do świata i ludzi. Transport: Dojazd własny, zorganizowany samodzielnie lub wspólnie. Dojazd i powrót nie jest wliczony w cenę rejsu. Możliwości transportu są takie: - Dojazd własnymi samochodami. - Przelot samolotem – na tej trasie dostępne są tanie połączenia - Przejazd autokarem lub busem w cenie ok. 350 - 450,00zł/os. w dwie strony. Staż morski: Staż morski na stopnie PZŻ Po rejsie każdy Uczestnik otrzymuje Opinię z Rejsu Morskiego, akceptowaną przez PZŻ. Szkolenie: Zainteresowane osoby będą uczestniczyć w zajęciach i ćwiczeniach prowadzonych przez kapitana. Szkolenie wliczone jest w cenę rejsu. Ubezpieczenie: TU Allianz Polska SA Dbając o Państwa bezpieczeństwo i spokój, każdy Uczestnik naszych rejsów objęty jest obligatoryjnym ubezpieczeniem KL i NNW Globtroter w TU Allianz Polska SA. Koszt tego ubezpieczenia wynosi 20,00 PLN i wliczony jest w cenę rejsu. Suma ubezpieczenia KL to a NNW €. Z żeglarskim pozdrowieniem Bogumił Osiński Kontakt: Email: @ Tel. kom: 606 424 710
Logicznym byłoby dostanie się autobusem komunikacji miejskiej do Punta Sabbioni, tam jest przystanek vaporetto, czyli tramwaju wodnego, którym spokojnie dopłyniesz do placu św. Marka, czyli do serca zabytkowej Wenecji. Nie rób tego na koniec wyjazdu, a już na pewno. Pn, 20-04-2009 Forum: Włochy - Re: wenecja samochodem.
Będąc na wakacjach na Istrii warto rozważyć podróż do Wenecji. Nie jest to duży dystans. Niektórzy wybierają podróż samochodem (ok 200 km), a niektórzy rejs statkiem. Ja nie chciałam samochodem, gdyż pokonaliśmy duży odcinek z Polski do Chorwacji i szczerze mówiąc chwilowo mieliśmy dość auta. Rejs rozpoczynał się w miejscowości Rovinj. Jest to jedno z ładniejszych miejscowości w całej Chorwacji (oczywiście moim skromnym zdaniem). Urzeka i zachwyca. O Rovinj poopowiadam w innym poście. Wycieczkę wykupiliśmy na stoisku biura Commodore Travel w Puli. Cena wyjazdu dla dwóch osób ok. 150 E. Może nie jest to mało. Ale wtedy myślałam, że z Polski nie będzie taniej, więc się zdecydowaliśmy. Statek MS Dora wypływał z portu w Rovinj o 8 rano, a wracał o 20. Statek wydawał się malutki, w porównaniu z wielkimi promami, ma 42 m długości i prawie 8 m wysokości. Na podkład wchodzi 320 pasażerów. Jedna uwaga. Jeśli doskwiera wam choroba morska, poinformujcie o tym załogę, zaopatrzy was w leki lokomocyjne. Zaraz po wypłynięciu zaczęło strasznie bujać (dzień wcześniej zmieniła się pogoda, temperatura zelżała i zaczęło wiać). Wyobraźcie sobie ponad 300 osób z chorobą morską w jednym miejscu, nawet jeśli ktoś nie ma dolegliwości to je zaczyna mieć;) Ja przeczytałam kiedyś, że dobrze na statku się położyć i przespać cały ten czas. Tak zrobiłam i było ok. nasz statek w oczekiwaniu na wejście na pokład zostawiamy Rovinj... ....a przed nami Adriatyk Rejs trwa około 2,5-3 godzin. Czyli w samej Wenecji mamy jakieś 6 godzin. Może nie jest to długo, ale na zobaczenie najważniejszych zabytków tego pięknego miasta wystarczy. Po Wenecji poruszaliśmy się cały czas na piechotę. dopłynęliśmy szczęśliwie, za oknem (niezbyt czystym) widać już Wenecję. Dobiliśmy do portu. Będąc jeszcze na statku załoga proponuje w kilku językach zwiedzanie z przewodnikiem, oferuje tańsze obiady, bilety na tramwaje wodne itd. Ja osobiście nie lubię takiego "naganiactwa" i nigdy z tego nie korzystam. Ceny z reguły są o wiele wyższe niż w rzeczywistości. Mapkę Wenecji można zdobyć na statku, lub w porcie. Jeśli w tych dwóch miejscach nie będzie to jest jeszcze informacja turystyczna. Generalnie zauważyłam, że każdy kieruje się w to samo miejsce, czyli na Plac św. Marka, więc wystarczy podążać za tłumem. ;) Wejście do terminalu promowego Małe promy i stateczki dobijają do Portu San Basilio. Stamtąd na piechotę lub jak wolicie tramwajem wodnym (Vaporetto) można dostać się do Placu św. Marka. Wenecja leży na 118 wysepkach. Po Wenecji nie poruszają się pojazdy kołowe. Głównym środkiem transportu są tramwaje wodne, tzw. vaporetto, które poruszają się po głównych wodnych arteriach miasta - Canale Grande, Canale di Cannaregio oraz Canale delia Giudecca. W Wenecji jest około 150 kanałów, lecz większość z nich jest bardzo wąska około 4-6 m szerokości. To właśnie po nich poruszają się słynne gondole, małe motorówki i małe barki, które zaopatrują sklepy w towar. Fondamenta Zattere Al. Ponte Lungo (na tę ulicę wychodzimy z portu) Spacerując wąskimi uliczkami miasta napotykamy na Ganale Grande. Musimy przejść na druga stronę brzegu mostem Ponte dell'Accademia. Z mostu rozpościera się piękny widok na Kanał Grande oraz na Bazylikę Mniejszą Santa Maria della Salute. po mniejszych kanałach pływają gondole. Ponoć 40 min przejażdżki kosztuje 100 E. Plac św. Marka. Najbardziej znany plac w Wenecji i chyba na całym świecie. To do tego miejsca zmierzają rzesze turystów. To na tym placu znajduje się słynna Bazylika św. Marka, Pałac Dożów, Wieża Zegarowa. To tu wypijecie najdroższą filiżankę kawy espresso (24 euro) przy akompaniamencie muzyki na żywo. słynna kawiarnia z najdroższą kawą siedziba władców i rządu Wenecji - gotycki Pałac Dożów. Za pałacem znajduje się Most Westchnień (Ponte dei Sospiri), który prowadził do więzienia. Jest to jeden z najbardziej znanych mostów w Wenecji. Można go oglądać wewnątrz, poprzez zwiedzanie Pałacu Dożów, lub z zewnątrz z mostu Ponte della Paglia. Most połączony jest z pierwszym piętrem Pałacu Dożów a budynkiem więzienia. W Pałacu Dożów odbywały się obrady Trybunału Kryminalnego. Przez ten most prowadzono skazańców do cel. Dlaczego most westchnień? Mówi się, że przechodzący przez ten most skazańcy wyglądali ostatni raz przez okienko i wzdychali do ukochanych i do wolności. widok z mostu Ponte della Paglia na Riva degli Schiavoni, w oddali Bazylika Santa Maria della Salute most Ponte della Paglia Jeśli ktoś oglądał film "Turysta" z Angeliną Jolie i Johnny'm Deep'em kojarzy hotel Danieli. Znajduje się on na Riva degli Schiavoni, kawałek dalej od mostu della Paglia. Na promenadzie, jak i w wielu innych miejscach zaopatrzyć się można w wenecki produkt nr 1, czyli maski. Rozsławione poprzez wenecki karnawał. Ceny sami widzicie ;) Na straganie w dzień targowy.... Wracamy na Plac św. Marka i kierujemy się w stronę Bazyliki. kolejka do Bazyliki wejście do Bazyliki św. Marka Po lewej stronie od Bazyliki znajduje się Wieża Zegarowa oraz Plac Lwiątek (Piazzetta dei Leoncini). Przechodząc bramą, która znajduje się w Wieży Zegarowej, kierujemy się w stronę Canale Grande i mostu Rialto. Wieża Zegarowa. Umieszczone są na niej dwa posągi Maurów, co godzinę uderzają w dzwon. Plac Lwiątek Kierując się w stronę tłumu ;) czyli w kierunku Mostu Rialto mijamy maleńkie sklepiki z biżuterią zrobioną ze szkła weneckiego (Murano), z koronką (z wysepki Burano) i wiele innych. Po kilku chwilach docieramy do Mostu Rialto i Canale Grande. Po dotarciu do Mostu Rialto stwierdziliśmy, że trzeba się kierować w stronę promu. Nie przechodziliśmy dalej na drugą stronę mostu, tylko przeszliśmy kawałek wzdłuż Canale Grande i dalej w stronę mostu Ponte dell'Accademia. A stamtąd do Bazyliki Santa Maria della Salute. przed bazyliką przed Bazyliką, w oddali widać dzwonnicę, która stoi na Placu Św. Marka Bazylika Santa Maria della Salute Ponieważ było jeszcze sporo czasu do oprawy promowej postanowiliśmy pójść w zupełnie przeciwnym kierunku co port. Kierowaliśmy się ulicą/promenadą Fondamenta Salute w kierunku Punta della Dogana (muzeum, galeria). Na tyłach tego budynku wysepka się kończy, a na samym jej cyplu znajduje się rzeźba chłopca z żabą. W tym miejscu Canale Grande spotyka się z Canale Giudecca. Budynek ten został odrestaurowany z funduszy francuskiego multimilionera Francois Pinault. Wykorzystałam zdjęcie z internetu, żeby przedstawić Wam jak to wygląda. Po prawej Bazylika Santa Maria della Salute po prawej Punta della Dogana. Punta della Dogana - zwieńczenie dachu Po chwili odpoczynku, zrobieniu jeszcze kilku zdjęć kierowaliśmy się w kierunku portu. Po drodze zakupiłam pamiątkę w postaci pierścionka ze szkła weneckiego. Wypłynęliśmy około 17:30, w Chorwacji byliśmy na 20:00.
Rzymu) do Triestu (k. Wenecji) na Norwegian Viva (2023) 10-dniowy rejs na Norwegian Viva (2023) Cena od. 2 148 € 9 816 zł (z opłatami portowymi) 06 11 2010Witam i zapraszam na moją relację z rejsu, który odbył się mimo różnych zawirowań z załogą. Jednocześnie zamieszczam tu podziękowania dla p. Łukasza i z PUNT-a za pomoc w wybrnięciu z na szczęście wszystko się dobrze ułożyło i jedziemy. Nie będę tu opisywał perypetii z załogą bo nie o to tu chodzi, lecz ograniczę się do relacji z !Sam dojazd nic ciekawego, trasa jak u większości – Cieszyn-Wiedeń-Gratz-Maribor-Zagreb-Kastela. Ruch mały, korków zero, wiadomo jak to po sezonie. I tak w szybkim dość tempie (15 godzin) z przerwami na siku i kawkę dojeżdżamy o godz. 17 do Kaśteli Gomilica. Jest to jedna z 7 miejscowości mającej w nazwie Kaśtela a położonych na tzw. Riwierze Kaśtelanskiej pomiędzy Trogirem a Splitem. Mam GPS tak więc trafiamy bez problemów pod szlaban wjazdowy do mariny. Tu po wyjściu z samochodu pierwsza niespodzianka, jak wyjeżdżaliśmy z Polski to temperatura wynosiła + 4 st. C. Tutaj o jest +22 st. C. Szok !!! Parkuję samochód na poboczu i idę się dowiedzieć co i jak. Okazuje się w naszym biurze (Adriatic Charter) pusto, siedzi jeden facet i chyba trochę się nudzi. W związku z tym szybko załatwiamy formalności związane z przejęciem jachtu, płacę ubezpieczenie kaucji i klimatyczne i praktycznie możemy się ształować na chodzi o techniczne przejęcie jachtu, ma ktoś z obsługi zjawić się i razem mamy sprawdzić wszystko z listy i podpisać protokół przejecia jachtu. Nagabnięty o to człowiek z obsługi na kei powiedział żebym sam sobie wszystko sprawdził a on potem przyjdzie. Ok. W takim razie będziemy się ształować. Idę do samochodu a tam druga niespodzianka, okazuje się że knajpka przed którą zaparkowaliśmy prowadzi Polka z Nowego Sącza, która wyszła za Chorwata i 20 lat już tam mieszka. Zobaczyła polską rejestrację samochodu i wyszła zaproponować na parking u siebie w ogrodzie za połowę kwoty jaką żądali w marinie. Ok, mówię zaoszczędzimy akurat na wino i rakiję. W tak zwanym międzyczasie przyjechał drugi samochód z resztą załogi. Więc jesteśmy już wszyscy. Bierzemy z mariny wózki bagażowe ładujemy nasze graty i jedziemy pod nasz jacht. Jest to Bavaria 34 o dźwięcznej nazwie BELL. Gratów jest tyle (samych skrzynek z żarciem jest 4, zgrzewek różnych napojów 8 szt., piwo 1 zgrzewka oraz toreb i innych pakunków po 2/osobę), że przez chwilę zastanawiamy się czy zmieścimy to wszystko w bakistach. Ale okazuje się po upchnięciu wszystkiego że jeszcze zostało sporo miejsca. Robi się już ciemno i wreszczie przychodzi facio od sprawdzenia jachtu. Ale co tu można sprawdzić po ciemku. Sprawdzamy pobieżnie z listy to co można sprawdzić a resztę mamy sprawdzić jutro. Przy okazji okazuję się, że sprawdzanie po ciemku też ma swoje zalety, bo zauważamy że nie działa światło topowe, czego pewnie w dzień byśmy nie spostrzegli. Facio mówi że jutro naprawią i poszedł. Kończymy ształować graty i idziemy do knajpki w marinie na kolację, żeby po tak ciężkim dniu zainaugurować nasz rejs i zintegrować załogę. Knajpka taka sobie, bez rewelacji ale może być, wybór dań spory a ceny umiarkowane. Zamawiamy co tam kto chce (ja lignie prażene) do tego obowiązkowo wino i się integrujemy. Około godz. 23 zarządzam koniec integracji i idziemy na jacht spać bo przecież jutro będzie pierwszy dzień z reszty naszego przywitała nas piękną pogodą, bezchmurne niebo, ciepło ale wiatr jakby słaby. Nic to, dokonujemy porannych ablucji i powoli przygotowujemy się do wypłynięcia. Jeszcze krótkie zakupy w markecie GETRO ze szczególnym uwzględnienie napojów nikoniecznie chłodzących a bardziej wyskokowych. W międzyczasie przychodzi facio z Adriatica i sprawdzamy resztę rzeczy z listy. Niby wszystko w porządku ale gdzieś w głębi czai się myśl że nie sposób tego wszystkiego dokładnie sprawdzić. Ale co tam, mamy wszak ubezpieczenie kaucji. Facio jeszcze wciąga na maszt drugiego facia (jak w cyrku) i naprawiają nam światlo topowe. Wreszcie wszystko załatwione i pada upragniona komenda „oddaj się na cumie” (słyszałem już kiedyś taką odpowiedź załogantki że: „k… to może ja i jestem, ale na pewno nie baletnica !” ). Wychodzimy na silniku na Kaśtelanski Zaljev i zostawiamy za sobą wspaniałą panoramę gór Kozjak. Płyniemy w stronę Hvaru. Założenia są takie że płyniemy tam gdzie nas oczy poniosą a gdzie nas noc zastanie tam staniemy na postój. W końcu mamy wakacje, nigdzie nam się nie spieszy:). Wiatr mamy słaby ok. 2B ale na szczęście kierunek dobry (połówka – tylko bez skojarzeń) i nie musimy się halsować. Płynąc sobie tak postanawiamy stanąć gdzieś na kąpiel w zatoczce. Przepływając obok pólnocnego krańca wyspy Brać widzimy fajną zatoczkę w której postanawiamy się na mapę, zatoka nazywa się Boboviśće i można stanąć. Wpływamy tam i rzucamy kotwicę. Jest cudnie, woda kryształ, głębokość 5 m. a widać wszystko na dnie, temepratura wody +22,4 st. C (przynajmniej tak pokazuje terometr jachtowy). Pierwsi chętni skaczą z rufy do wody i potwierdzają tę temperaturę. Pławimy się w wodzie na zmianę jakąś nie chce się wychodzić. Ale cóż trzeba płynąc dalej. Reszta załogi wchodzi na jacht i szykujemy się do odpłynięcia. Ponieważ wiatr jest słaby to robimy mały obiadek w postaci gorących kubków i zimnego piwa + zakąski (do wyboru). I tak sobie popijając, gawędząc i opalając się wypływamy na trochę szersze wody. Kierujemy się na Hvar, ale ponieważ wyczytałem że w mieście nie bardzo jest gdzie stanąć (wymagania załogi są wygórowane,WC, toalety, prysznice, SPA Wellnes, itp :).) postanawiamy stanąć na sąsiednim archipelagu wysp nazwanym niepokojąco Pakleni Otoci – czyli Wyspy Piekielne. Ciekawe dlaczego ? Stajemy na największej z nich Sveti Klement w marinie ACI o nazwie Palmižana. Ponieważ jest już trochę późno szybko klarujemy jacht i z częścią załogi postanawiamy popłynąć taksówką wodną do Hvaru na zwiedzenie miasta. Taksówkę znajdujemy bez problemu, natomiast problemem jest cena. Przewoźnik chce 100 kun od osoby (potem okazuje się że to w obie strony) i mimo targów nie chce nic zejść z ceny. Mówi się trudno, decydujemy się na to,( bo w końcu wiadomo czy tu jeszcze kiedyś będziemy?) i wskakujemy na łódź. Taxi szybko odbija i płynie z zawrotną jak na nasze dzisiejsze żeglowanie prędkością 25 węzłów. My robiliśmy w porywach 5 więc po 10 minutach jesteśmy na Hvarze i ponieważ zaczyna się ściemniać planujemy w pierwszej kolejności wejść na twierdzę górującą nad miastem. Wejście było ciężkie, ale opłaciło się, widok z góry na oświetlone miasto i zatokę jest cudny. Zwiedzamy twierdzę, już za darmo bo Pan stwierdził że już tak późno że nie weźmie opłaty. My mimo zapadających ciemności dobrze wszystko widzimy a widok z góry jest chyba lepszy niż za dnia. Potem schodzimy na dół do miasta i trochę włóczymy się po uliczkach. Następnie idziemy do knajpy na kolację. W knajpie jak zwykle owoce morza,kobiety, wino i śpiew O godz. wychodzimy bo jesteśmy umówieni z taksiarzem na nabrzeżu o godz. że ma nas zabrać z powrotem. O nie ma go, czyżby zrobił nas w trąbę. I jak teraz dostaniemy się do mariny ? Ale 5 minut później widzimy światła, jest, jednak przypłynął po nas. I tak już w świetle księżyca, wracamy na nasz jacht, żeby jutro kontynuować naszą przygodę z dalmatyńskimi nocy budzi mnie dziwny odgłos przypominający walenie łyżką w metalowy talerz. To odgłos fałów obijających się o maszty. Ocho myślę, jutro czeka nas smak niedźwiedziego mięsa. I tak się stało. Rano budzi nas kołysanie jachtu i świst wiatru. Okazuje się że w nocy przyszło jugo. W marinie wygląda to nawet fajnie. Zobaczymy co będzie na załatwiamy to co mamy do załatwienia i wyruszamy. Jakoś dziwi nas trochę, że nikt więcej nie wypływa z portu. Po wypłynięciu z portu ponieważ trochę wieje (na wiatromierzu ok. 30 km/h), decyduję się na zarefowanie do połowy grota i foka. Płyniemy, na razie jest ok. w miarę szybko i bez zbytnich przechyłów. Ale pomału wychodzimy zza osłony wysp archipelagu i wiatr tężeje. Jacht pochyla się coraz bardziej, fala staję się wyższa. Po wyjściu na otwarte morze fale sięgają już. ok. 2 m a wiatr zmienia kierunek tak, że teraz mamy w mordę. Nic to, mówię trochę przestraszonej załodze, wreszcze są emocje. Część załogi (tej pierwszy raz na morzu i słabiej pływającej) zakłada kapoki, reszta sztormiaki. Wszyscy siedzą na zewnątrz w kokpicie bo w środki za bardzo buja. Masz co chciałeś „arturac” 🙂 Fala jest już taka, że przewala się przez cały dek i spada na nas do kokpitu. Po chwili wszyscy są już mokrzy. No ale jak się powiedziało A to trzeba powiedzeć B czyli płyniemy dalej. Gorzej że musimy się halsować i po każdym zwrocie wydaję mi się, że jesteśmy w tym samym miejscu. Ale tylko mi się tak wydaje, bo GPS pokazuje, że wolno ale jednak posuwamy się do przodu. Oddaję na chwilę ster koledze i wchodzę do kabiny zobaczyć GPS i mapy. W kabinie wrażenie sztormu potęguje się. Jacht nurkuję w dół i wali tak kadłubem o wodę że zaczynam i ja bać się o uszkodzenia jachtu. Odczucie jast takie jakby jakiś olbrzym podniósł jacht 2 m nad wodę i puścił go swobodnie na wodę. Uderzenia są takie że wszystko trzeszczy,jęczy i płacze. Najbardziej boję się o całość zastawy stołowej, która choć dobrze zaształowana to niepokojąco dzwoni oraz elektroniki jachtowej a po chwili przebywania w messie już o wszystko. Sprawdzam mapy oraz GPS-a i stwierdzam że jeszcze chwila (2 wyliczeń) i powinniśmy wpłynąć za Peljesać który trochę nas osłoni od wiatru. Wychodzę na zewnątrz, tu jest trochę lepiej, przynajmniej nie słyszę już łomotu i trzasku. Czego oczy nie widzą i uszy nie słyszą tego sercu nie żal. Przejmuję star i płyniemy dalej. Na szczęśnie nikt nie oddaje hołdów Neptunowi. Rzeczywiście za jakiś czas fale robią się jakby trochę mniejsze i wiatr trochę słabszy ( nie 6B tylko 5B 🙂Ale powoli robi się późno, a my do mariny w Korćuli mamy jeszcze daleko. Pytam załogę co robimy, czy halsujemy się dalej na żaglach i stajemy w pierwszym porcie na wyspie ( tym przypadku byłaby to Vela Luka), czy walimy na katarynie prosto do mariny Korćula. Zdecydowana większość jest za mariną (wiadomo – WC, toalety, prysznice, SPA Wellnes, itp :).) . Wobec tego odpalam katarynę, zrzucamy żagle i walimy prosto na marinę. Robi się już szarówka, kiedy dopływamy do mariny. Ale jak tam wpłynąć ? Wiatr wprawdzie i fala trochę osłabły ale dalej są takie że manewrowanie w ciasnej marinie gdzie miejsca między kejami jest na długość jachtu a wiatr jest dopychający jest trochę ryzykowne. Trudno myślę, nie po tośmy płyneli w takich warunkach cały dzień, żeby teraz stać na kotwicy ! Wchodzimy, precyzyjnie rozdzielam zadania, wyjmujemy wszystkie obijacze i tyłem pakujemy się między pomosty. Niesieni dopychającym wiatrem gnamy jak przecinak, przez chwilę przychodzi mi na myśl zwrotka popularnej piosenki „hej wiatr od rufy wieje rozp… keję”. Tu akurat wiatr mamu od dziobu, co nie zmienia faktu, że efekt może być podobny. Na keji bosman drze się i pokazuje miejsce gdzie według niego mamy stanąć, taaa łatwo powiedzieć. Już widzę panikę na jachcie w który celujemy rufą, wszyscy wyskakują na pokład, krzyczą coś (chyba po niemiecku), ciekawe co ? W odległości kilku metrów od niego daję całą naprzód, skręcam ster na bakburtę, w międzyczasie załogant chwyta podciągnięty muring, rzucamy cumy i już po chwili jacht grzecznie się kołysząc stoi karnie przy nabrzeżu. Uff ocieram pot z czoła i nagle słyszę brawa, to moja załoga zrobiła mi owację na stojąco za ten manewr. Niemcy też dołączyli się do owacji. Ok, w takim razie robimy szybki klar na jachcie i przygotowujemy się do wyjścia na miasto, gdzie planujemy zaliczyć obiadokolację w jakiejś knajpce, bo po taki dniu nikomu nie chce się gotować, a każdy głodny bo czasie pływania nie było nawet możliwości zrobić coś do jedzenia. Wyskakujemy na keję i tu niespodzinka, betonowy pomost dziwnie się kołysze. Ale po chwili okazuje się, że to nie pomost się kołysze, tylko w nas tkwi jeszcze morski rozkołys. Ktoś proponuje wino, bo według jego teorii suma dwóch sinusoid o przeciwnych fazach daje zero. Wobec tego idziemy sprawdzić tę teorię matematyczną. Okazuję się że działa ! Dalej już normalnym krokiem idziemy zwiedzać Korćulę. Co do jutrzejszego dnia to – „Dziś nie będę się tym martwić, pomyślę o tym jutro”.Po stosunkowo udanej nocy wstajemy rano – godz. 🙂 i stwierdzamy że pogoda niestety nie uległa poprawie a nawet bym powiedział, że się pogorszyła bo pada lekki deszczyk, ale jest ciepło. Fala jeszcze taka, że z kratek na molo tryskają gejzery trakcie śniadania robimy burzę mózgów i decydujemy, że nie wypływamy – zostajemy i zwiedzamy, tudzież robimy inne różne dziwne rzeczy na co kto ma ochotę (oczywiście w ramach zdrowego rozsądku). I tak część idzie zwiedzać miasto, część zostaje na jachcie, część wyszła robić coś na co mieli ochotę 🙂 . Późnym popołudniem umówiliśmy się wszyscy na wspólny obiad. Ja z moją małżonką także poszedłem zwiedzać, aczkolwiek kiedyś już byliśmy tu na wycieczce będąc na wczasach w Korćuli nie będę wam opisywał, dość jest tych opisów na forum. Co mi się rzuciło w oczy to to, że w porównaiu z poprzednim moim pobytem w lipcu jest pusto. Na bazarku owocowo-warzywnym przy starym mieście jeden ! kramik i to z serem. Nie to żebym miał coś przeciwko serowi ale wolałbym coś innego, jakąś rakiję, domaćne vino ostatecznie travaricę lub tinkture od smokva. Ostatecznie kupiliśmy i ser, na zakąskę 🙂I z tym serem pod pachą, dalej poszliśmy włóczyć się po mieście. W trakcie tej włóczęgi przechodząc koło popiersia sławnego podróżnika -Marco Polo, spostrzegłem duże moje podobieństwo do niego. Wam też tak się wydaje ?Włóczęgostwo opłaciło się, znaleźliśmy w jednej z bocznych uliczek domową winiarnię, w której dokonujemy zakupów wina prosto z beczki do… no właśnie do czego by tu nalać ? Na szczęście właściciel miał odpowiednie flaszki ( pewnie był przygotowany na takich jak my). Wlał nam do fajnego plastikowego baniaka 3 l. wina za uwaga !- tylko 60 kun czyli jakieś 32 zł. czyli 10,60 zł./l. I nie myślcie sobie że był to jakiś sikacz, bo wcześniej zażyczyliśmy sobie „probe” z wszystkich win jakie miał. (na szczęście miał tylko 6 rodzajów). Potem wzięliśmy to które nasz nam najbardziej smakowało nazwy nie pamiętam. Dla chętnych aby odwiedzić to miejsce podaję adres ul. Marinka Gjivoja numeru nie pamiętam, ale idąc tą ulicą nie sposób tego nie zauważyć. Potem jeszcze sklepiki, stragany, budki z różnymi duperelami i nastał wieczór. Zgodnie z umową stawiliśmy się w umówionej wcześniej restauracji i tam oddaliśmy się degustacji różności na jakie kto miał spożyciu wszystkiego co było do spożycia (niektórzy już nie mogli spożyć do końca) marynarskim krokiem udaliśmy się na ranka dzień wstał ładny, słoneczny, ciepły z resztkami chmur na niebie zaczepionymi o szczyty gór na Peljesacu. Wiatr słaby i do tego odwrócił się tak, że znowu będziemy mieli go „w mordę” 🙁Wobec tego szybkie odprawiamy poranne rytuały i szykujemy się do wypłynięcia. Śniadanie zjemy na trawie.. tzn. na wodzie. Po przeanalizowaniu mapy stwierdzam, że aby zdążyć na piątek do Kaśteli musimy już zawrócić i kierować się z powrotem. Wypływamy w stronę Hvaru zostawiając za rufą mury Starego Miasta i majestatycznego po tego szczytu niby jest nieduża, bo „tylko” 961 m. ale biorąc pod uwagę, że wznosi się on od samego morza, to robi to ogromne wrażenie. Kilka lat temu będąc w Orebiću weszliśmy na ten szczyt, widok z niego jest zaiste w stronę południowo-wschodniego krańca Hvaru mamy jeszcze w miarę dobry wiatr tak więc postanawiamy się przekąpać w jakiejś zatoczce. Wybór nasz padł na Uvala Prapratna niedaleko Sućuraja. Woda jak zwykle kryształ, ciepła i jak zwykle pławimy się w niej około kąpieli w słonej wodzie trzeba obowiązkowo przepłukać usta, żeby pozbyć się słonego smaku i zgasić pragnienie. Robimy to zimnym piwem, winem, wodą, sokiem, na co kto ma ochotę. Po zaspokojeniu pragnienia podnosimy kotwicę i płyniemy dalej. Okrążamy poludniowo-wschodni kraniec wyspy Hvar i kierujemy się wzdłuż wybrzeża tzw. Makarskiej po drodze piękne miasteczka na tle cudownej panoramy gór masywu Biokovo, który jest drugim co do wielkości pasmem górskim w Cro z najwyższym szczytem Sveti Jure – 1762 m Widoki rzeczywiście cudowne. Do tej pory widziałem je tylko od strony lądu a teraz mam możliwość podziwiać je od strony my tu gadugadu, widoczki, fotki, piwko a czas leci. Postanawiamy, że trzeba pomału szukać miejsca na nocleg. Wybór nasz padł na Tućepi. Jest tam zanaczona marina więc będzie wszystko co potrzeba kobietom. Podpływamy tam bliżej, widzimy że miejsce jest, wobec tego robię zwrot i tyłem pakujemy się do mariny. Wpłynęliśmy już do połowy gdy wtem na keji zjawia się jakiś człowiek i krzyczy, żeby nie wpływać bo nie ma naniego zdziwieni bo miejsca jest tyle że moim zdaniem zmieściłby się tu Batory ( gdyby oczywiście miał mniejsze zanurzenie), ale co robić nie chce nas to trudno, nie zarobią dziś tu na nas. Wrzucam całą naprzód i wypływamy z mariny. Patrzę na mapę i stwierdzam że najbliżej mamy do Makarskiej. Wobec tego kierujemy tam nasz dziób. Makarska od strony morza robi sympatyczne wrażenie, ładny port miejski ale niestety nie ma tam mariny żeglarskiej. Trudno, będziemy dziś stać w porcie przy kamiennym nabrzeżu keji miejskiej. Podchodzimy jak zwykle rufą do nabrzeża, gdy wtem znowu zjawia się jakiś człowiek i znowu coś krzyczy do nas. Na szczęście orientujemy się, że chce żebyśmy wpłynęli w inne miejsce, które on nam pokaże. Ok. płyniemy tam gdzie nas prowadzi i okazuje się że będziemy stać pomiędzy dwoma dużymi (tak ze 3 razy większymi od nas) jachtami. Jeden jest z banderką niemiecką, a drugi z chorwacką. Podchodzimy, łapiemy muring, rzucamy cumy rufowe, knagujemy liny i że przy takich jachtach nasz wydaje się być łupinką ? Jacht motorowy po prawej burcie z banderką chorwacką robi naprawdę wrażenie, można powiedzieć, że zasłania nam świat. Jakiś człowiek z obsługi tego jachtu mowi nam, że w wieczorem i w nocy będzie na nim dyskoteka więc musimy się na to odpowiednio przygotować. Nie wiem co miał na myśli 🙂 Po drugiej burcie stoją Niemcy pięknym drewnianym oldtimerem, ze 3 razy większym od naszego. Jast fajnie, zwłaszcza że i opłata portowa jest o połowę niższa niż w marinie ( ale bez podłączenia do prądu i wody). Wobec tego szybko klarujemy jacht i idziemy na miasto przygotować się do dyskoteki. Na nabrzeżu, które robi wrażenie promenady w Tunezji (palmy) stoi fajna rzeźba przedstawiająca … no właśnie kto zgadnie co ? Ja obejmuję czule za biust dziewczynę z rzeźby i poklepuję ją po pupci. W końcu nie codziennie można tak zrobić obcej kobiecie i to w dodatku przy własnej żonie 🙂 Potem idziemy dalej w miasto zwiedzać i jakimś czasie już odpowiednio przygotowani do dyskoteki, wracamy na jacht a tu znowu niespodzianka ! Jacht kolebie się na wodzie (chociaż fali nie widać) jakieś 0,5 metra w dół i w górę tak że trudno nam wejść po trapie (może to efekt przygotowań do dyskoteki ?). W każdym razie od Niemców dowiadujemy się, że to tzw. martwa fala, która wchodzi do portu z pełnego morza i powoduje taki nieprzyjemny rozkołys. Wobec tego zakładamy dodatkowe cumy z dziobu i rufy, naciągamy je mocno i kołysanie trochę się uspokaja. Zobaczymy co będzie w nocy ! Na szczęście (dla niektórych nieszczęście) informacja o dyskotece okazała się żartem. Wobec tego będziemy mieli spokojną noc. A przygotowania do dyskoteki okazały się na tyle skuteczne, że kołysania jachtu spowodowanego martwą falą nikt z nas w nocy nie czuł i rano obudziliśmy się świezi i obudziliśmy się, a właściwie obudziła nas orkiestra dęta. Wyglądali bardzo elegancko w jednakowych bordowych uniformach, przeszli marszowym krokiem wzdłuż całego nabrzeża grając jakąś fajną muzykę (chyba marsz ). Poniżej podaję link do filmiku z tą orkiestrą na Youtube. Nie wiem czy to było jednorazowe przedstawienie spowodowane jakimś wydarzeniem (rocznica, święto itp.), czy też oni zawsze rano mają taki zwyczaj budzenia ludzi. W każdym razie zrobili to skutecznie, bo wszyscy wylegliśmy na pokład przyglądając im się jak maszerują i takiej pobudce postanowiliśmy iść i wziąść gdzieś prysznic ( się a nie ukraść go), bo wczoraj nie mieliśmy gdzie tego zrobić (toalety miejskie nie miały pryszniców, a poza tym babcia klozetowa o godz. zamknęła przybytek i poszła do domu). Po krótkiej naradzie zdecydowaliśmy, że idziemy na plażę miejską, gdzie się najpierw przekąpiemy a potem umyjemy się pod prysznicami plażowymi. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Poszliśmy na plażę na drugą stronę półwyspu Sv. Petar. Wchodzimy na plażę a tu kolejna niespodzianka, plaża jest zupełnie pusta, czyżby jakaś zaraza i zamknęli plażę ? Będąc kiedyś przejazdem zajrzeliśmy na tę plaże i tłok był tam taki, że (jak to kiedyś obrazowo określił kolega mówiąc o tłoku w autobusie) „gdyby nie kobiety to niebyłoby gdzie palca włożyć” 🙂 tyle było ludzi w lipcu ! A tu pusto jednynie nasza gromadka na plaży, nie wiemy czy może się kąpać, czy nas zaraz ktoś nie wygoni z plaży, ale ryzykujemy i wchodzimy do jak zwykle kryształ (trochę mniej szlachetnej urody niż w zatoczkach na wyspach), ciepła, więc korzystamy z tego. Potem tak jak planowaliśmy, myjemy się pod prysznicami i odświeżeni oraz orzeźwieni wracamy na jacht. Po drodze mijamy statek rybacki, który właśnie dobił do nabrzeża i sprzedają z niego świeże rybki oraz inne owoce morza. My nie kupujemy nic (no bo ktoś musiałby to potem oporządzić i usmażyć) i wchodzimy na nasz tylko krótkie zakupy, śniadanko, sranko, sikanko i wypływamy z portu. Kierujemy się wzdłuż południowego wybrzeża wyspu Brać, bo chcemy dopłynąc do miejscowości Bol i słynnego cypla Zlatni Rat, gdzie jest bodaj najpiękniejsza plaża w Chorwacji (tak przynajmniej mówią) a fotka z tym widoczkiem jest na każdym folderze po drodze podziwiamy piękne widoki Braću i na miejsce udaję nam się dopłynąć około godziny Rzucamy kotwicę po zachodniej stronie cypla i skaczemy do wody, (oczywiście na zmiany, bo ktoś musi zostać na jachcie). Z bliska ten Złoty Róg okazuje się przereklamowany, to co tak pięknie wygląda na folderach jak piasek, okazuje się być drobnym żwirkiem. Ale i tak widok na cypel jest ładny a woda więc z tego do woli i w tzw. międzyczasie robimy i jemy prosty i szybki obiad w postaci fasolki po bretońsku z puszki (ciekawe co wspólnego z Bretanią ma to danie). W trakcie naszego postoju, zdziwienie nasze wzbudził samotny człowiek, który przypłynął z pełnego morza na desce surfingowej wiosłując tylko jednym pagajem (tak jak kanadyjkarz). Skąd przybywa i dokąd podażą ten Jakub Paganel – pozostanie to dla nas mroczną każdym razie my tak nie zamierzamy pływać ( chociaż pagaje mamy), więc stawiamy żagle i odpływamy w stronę miasteczka Milna na pólnocno zachodnim krańcu wyspu Brać, gdzie planujemy postój. Płynąc sobie tak jakiś czas, zauważam nagle jakiś ruch przed dziobem. Kubek z wodą wypada mi z ręki, gdy nagle rzucam się do fotoaparatu i głośno krzyczę – DELFINY ! Tak, to stado tych sympatycznych ssaków przecięło nam drogę i przez chwilę popisywały się wyskakując ponad wodę. Wszyscy także rzucili to co mieli w rękach i rzucili się do robienia zdjęć. Potem się okazało, że na około 30 zrobionych zdjęć delfiny są tylko na 2 fotkach ! Reszta ujęć to było puste morze, lub ogony delfinów nurkujących pod wodę. Ale dobre i dwie fotki. Jedną z nich zamieszczam tu, żebyście i wy mogli to więc udało nam się podczas tego rejsu zaliczyć i tę atrakcję. Delfiny po krótkim baraszkowaniu wokół jachtu odpłynęły w tzw. siną dal i my też odpłynęliśmy ale we wcześniej określoną dal. Póżnym popołudniem przepłynęliśmy przez Splitskie Vrata i skierowaliśmy się do zatoki Milna. W locji wyczytałem że są tam dwie mariny, jedna na początku zatoki prowadzona przez holenderską parę, a druga w samym mieście Milna. Postanawiamy stanąć w tej pierwszej – nazywa się Vlaska i wydaje nam się, że będzie tam kameralniej, oraz że będzie się rano gdzie się później okazało mieliśmy rację. W samym miasteczku też jest marina, ale jest ciasno, głośno i brudno. Jedyny plus to taki, że jest tam wszędzie blisko, do sklepu, bazarku, straganików, knajpek, winiarni itp. My z naszej mariny musimy iść do miasteczka dobre 15 minut. Ale może to i dobrze, bo po po całym dniu leniuchowania przyda nam się trochę ruchu. Samo miasteczko nic nadzwyczajnego, ot takie sobie Hrvatsko każdym razie mogę powtórzyć za Cezarem – veni, vidi, vici. Oczywiście zwyciężyliśmy po ciężkiej i zażartej, w dosłownym tego słowa znaczeniu, walce w strudzeni legliśmy na dnia obudziliśmy się w nie najlepszych nastrojach (mimo słonecznego poranka), ale nie z powodu nadmiaru wina w konobie, tylko zdaliśmy sobie sprawę, że to już jest nasz ostatni dzień z reszty naszego rejsu. Mówi się trudno, wszystko kiedyś się kończy, ważne żeby pozostały nam miłe wspomnienia. A mam nadzieję, że tak chyba było na tym rejsie. Nic to, po śniadanku i związanych z tym czynnościach ubocznych, część z nas idzie jeszcze do miasteczka na krótkie zakupy a część na spacerek po okolicy, która naprawdę wygląda pięknie. A kwitnące dziko agawy robią niesamowite godzinie spotykamy się wszyscy na jachcie i po krótkim klarze wypływamy z mariny. Kierujemy się już w stronę Kaśteli, aczkolwiek po drodze zamierzamy „zaliczyć” jeszcze wyspę Solta. Płyniemy wzdłuż północnego wybrzeża wyspy wypatrując fajnego miejsca, gdzie będziemy mogli prawdopodobnie ostatni raz w tym roku wykąpać się w morzu. Wreszcie jest, fajna zatoczka o nazwie Nećujam. Wpływamy głębiej i stajemy w zachodniej odnodze zatoczki. I tu ukazała się naszym oczom ostatnia już chyba podczas tego rejsu niespodzianka. Mianowicie w odległości pół kabla od brzegu wystawał z wody na wpół zatopiony żaglowiec. Wyglądał jak autentyczny stary żaglowiec, drewniany dwumasztowy, z wody wystawały mu tylko część przechylonego pokładu i maszty. Postanowiliśmy przy okazji kąpieli w zatoce podpłynąć do niego i obejrzeć go sobie z bliska. Udało nam się nie tylko podpłynąć do niego, ale także wspiąć się na pokład. Z bliska wrak wyglądał na w miarę nie zniszczony przez wodę i czas. Ciekawe co też mu się przydarzyło? Czyżby współcześni piraci go napadli i zatopili?Po kąpieli i nurkowaniu we wraku i jak zwykle małej przekąsce oraz przepitce skierowaliśmy ster gdzie oczy poniosą. To znaczy w tym przypadku do Splitu, gdzie mieliśmy wysadzić część załogi, która nie była nigdy w tym mieście Dioklecjana. Na redzie Splitu stały ogromne wycieczkowce, z których ludzi na ląd dowoziły szalupy większe od naszego jachtu ! Wysadziliśmy i my na nabrzeżu część załogi i zawinęliśmy się do Kaśteli. Odpływając mieliśmy możliwość zaobserwować na pobliskich wzgórzach Kozjak górujących nad Splitem, ślady po ogromnym pożarze, który jak widzimy wypalił do cna co najmniej 50 % powierzchni rosnących tam lasów, brr.. już po chwili zapominamy o przykrych widokach, bo dopływamy do południowego krańca wyspy Ciovo i okrążając półwysep Marjan kierujemy się już prosto do Kaśteli. Przepływamy obok kasztelu Gomilica czyli zamku, który siostry benedyktynki pobudowały na skale i od którego miasto wzięło swoją nazwę. Jeszcze ostatni rzut oka na zamek i wpływamy do dopłynięciem do kei, kierujemy się jeszcze do pobliskiej stacji paliw, gdzie musimy dotankować do pełna zbiornik naszego jachtu. Wpływając do zatoczki, w której mieści się stacja, widzimy przed nami jachty, które dopływają do stacji, a po chwili krótkiej konwersacji z obsługą odpływają nie tankując. Pytamy jednego z zawracająch skiperów dlaczego nie tankują ? Problem, odpowiada i po chwili wyjaśnia nam, że obsługa tankuje tylko swoich. Co to znaczy ? Ale podpływamy i my i o dziwo obsługa bez problemu tankuje nasz jacht, nie chce za to pieniędzy, ale za to daje nam jakąś karteczkę na której napisana jest magiczna cyfra 44 ! Okazuje się, że tyle właśnie zatankowali nam paliwa, a zapłacimy za nie w marinie zdając jacht. Czyli wynika stąd, że my jesteśmy ci swoi. Ale coś mało jest do tankowania tych swoich, więcej obcych, czy oni nie chcą na innych zarobić ? Dziwna sprawa, ale w końcu to nie nasz problem. Wypływamy z zatoczki i kierujemy się do mariny. Czlowiek z obsługi Adriatic Charter już z daleka woła do nas i pokazuje nam gdzie mamy stanąć. Ok, płyniemy posłusznie i stajemy tam gdzie nam kazał. Wreszcie w domu chciałoby się powiedzieć, gdyby nie to, że trochę nam żal, że rejs już się skończył. Idę do biura zameldować, że dopłynęliśmy i poprosić o przyspieszenie odbioru jachtu, bo jutro wcześnie rano chcemy wyjechać. No problem, odpowiada Pan w biurze. Ktoś do was niedługo przyjdzie, zrozumiałem. Wobec tego idę z powrotem na jacht i zaczynamy pakować graty i wynosić je do samochodów, które o dziwo stoją tam gdzie je zostawiliśmy tydzień temu. Myślałem, że z powrotem gratów będzie mniej, ale gdzie tam, prawie połowa żarcia nam została i sporo wody mineralnej 🙂 No nic, upychamy to wszystko na powrót w samochodach, a w międzyczasie przychodzi facio z obsługi, żeby dokonać odbioru jachtu. Przygotowany byłem na długą i skrupulatną procedurę odbioru, ale facio tylko pobieżnie sprawdza najważniejsze rzeczy (nurek już wcześniej sprawdzał kadłub) i bez problemu podpisuje nam protokół odbioru. Nie wiem czy to efekt końca sezonu czy ubezpieczenia kaucji czy czegoś innego (może rakiji) ? W każdym razie zadowoleni, że tak szybko nam poszło, postanawiamy za resztę kasy jachtowej iść na pożegnalną kolację w miejscowym Restoranie. Kolacja przeszła nam szybko, bo i kasy nie zostało za dużo i nastroje w załodze jakieś niewyraźne. I tak w markotnych nastrojach wracamy na jacht, żeby wyspać się, bo przecież jutro rano trzeba będzie (niestety) wracać do domów. Ale przyrzekamy sobiew duchu, że kiedyś na pewno tu (lub gdzie indziej) wrócimy, aby znowu pożeglować po Jadranie. Rejs z Barcelony do Wenecji Wyjątkowy 12-dniowy rejs na Norwegian Breakaway. Cena od. 1 965 € 8 980 zł (z opłatami portowymi) Danek Czy ktoś się orientuje czy jest jakiś promik z Rijeki lub Opatiji do Wenecji?? Słyszałem że takie są ale nigdzie nie mogłem znaleść :/ Jeśli ktoś się orientuje to jak długo płynie taki prom i jaki mniej więcej koszt podróży?Ewentualnie jakiś link poproszę ;) 16 maja 2013 Tomek Na sto procent do Wenecji pływają wodoloty i katamarany z zachodniej strony półwyspu Istria - z miast takich jak Pula, Porec i Rovinj. Z Rijeki nie wiem, ale raczej nie sądzę. Jeśli chodzi o rejs do Wenecji z portu w Porec to w sezonie są stałe połączenia które obsługuje firma Adriatica. Popłynąć można wodolotem Adriatica Jet lub pięknym katamaranem Prince of Venice. Oba posiadają klimatyzację i inne wygody. Rejs trwa około 2 godzin. Z Chorwacji wypływają rano (ok 8:00 w zależności od portu) do Wenecji przypływają ok 10:00 cumując przy nabrzeżu tuż przy Placu Św. Marka. Kurs powrotny do Chorwacji o ile pamiętam około godziny 20:00 będąc w Chorwacji około 22:00. Generalnie polecam jeśli ktoś spędza wakacje na Istri i chciał by urozmaicić sobie urlop o taką niewątpliwie sporą atrakcje. Jeśli chodzi o koszty to powiem tak: Jeśli przeliczyć dla 2 osób to wygodniej i taniej będzie popłynąć, jeśli 3 lub 4 osoby to taniej wychodzi pojechać samochodem - jednak trzeba mieć na uwadze że przejazd samochodem z Istri przez Triest, później zatłoczoną autostradą na Venecję, szukanie parkingu gdzieś w zatoce i dostanie się tramwajem wodnym do samej Venecji może trwać nawet około 6 godzin, więc 2 godziny rejs jest o wiele wygodniejszą opcją. Ceny rejsu wyglądają następująco: 389 kn / 53€ za osobę (bilet w obie strony) 315 kn / 42€ per person (bilet w jedną stronę) *dzieci w wieku do 7 lat gratis; 7 – 14 lat 50% zniżki Jak wspomniałem są to rejsy z Puli, Porec, Rovinj. Z Rijeki się nie spotkałem. pozdrawiam 17 maja 2013 Jarek Oprócz wspomnianej Adriatica do Wenecji popłynąć można również z prywatnymi przewoźnikami większymi i mniejszymi. Cenowo wygląda różnie. Na pewno Adriatica to masówka, w sezonie sprzedają kilkadziesiad lub nawet ponad setkę miejsc, bo tyle pomieści się w wodolocie. więc o kameralnym rejsie można zapomnieć, jeśli ktoś pragnie do Wenecji udać się w kameralnym klimacie to pozostaje mu szukać prywatnych przewoźników którzy swoje ofety często prezentują i oferują stojąc w porcie. 17 maja 2013 Sławomir Z Chorwacji do Wenecji jeśli ktoś chce wyskoczyć na zwiedzenie i to samochodem, to tylko np. w drodze powrotnej. Inaczej taka wycieczka będzie meczarnia. W sezonie przejechać samochodem np z Istri do Wenecji to minimum 4 godziny jazdy, a i tak jest wysokie prawdopodobieństwo że trafi się korek i spędzi się na autostradzie jeszcze więcej czasu. Jeśli ktoś chce wyskoczyć na chwilę do Wenecji, to tylko Wodolot, katamaran czy prywatną motorówka itp. Jeśli ktoś samochodem woli jechać to najlepiej zaplanować sobie np. trasę powrotną z uwzględnieniem Wenecji, i spędzić tam 1 lub dwie noce. Zwiedzanie będzie wydajniejsze a i sam pobyt będzie przyjemniejszy. 28 maja 2013 Arek Ja również polecam wycieczkę wodolotem do Chorwacji. Wiem że regularnie pływają promy z półwyspu Istria do Wenecji. Dokładnie z Porec, z Rovinj i Puli. Będąc również w Vrsar spotkałem się z wieloma ofertami prywatnych kapitanów oferujących wycieczki również do Wenecji (te jednak są nieregularne a po uzbieraniu odpowiedniej ilości chętnych). Czy coś pływa do Wenecji z Rijeki ciężko powiedzieć bo to kawałek dalej ale dla wodolotu nie stanowić to powinno problemu. Te wodoloty z Porecia wypływały rano a wracały na wieczór tak więc można było zaplanować sobie całodniowy pobyt w Wenecji. 26 kwietnia 2015 Paula Panie Arku, czy jesteś w stanie napisać w jakich cenach oscyluje taki wodolot do Wenecji? 8 lutego 2016
Pociągi z Rimini (città) do Wenecja. Czas podróży między Rimini (città) i Wenecja wynosi średnio 3h 39m, a odległość między nimi to około 154 km. Normalnie kursuje 16 pociągów dziennie między Rimini (città) i Wenecja, a bilety kosztują od 19,90 €, jeśli zarezerwujesz z wyprzedzeniem. Pierwszy pociąg.
Jeśli w tym roku Wenecja jest docelowym miejscem Waszej podróży, jest tutaj coś, czego nie powinniście przegapić - rzeźba duże ręce. Widok z T Fondaco dei Tedeschi Duże ręce są projektem włoskiego artysty Lorenzo Quinn, który w ten sposób chce zwrócić uwagę na zmiany klimatyczne, które mogą w przyszłości zalać Wenecję. Według niektórych śródziemnomorskich naukowców Wenecja może być całkowicie zalana już w 2100 roku. Rzeźba pod tytułem "Support" czyli "Wsparcie" przedstawia ręce wynurzające się wprost z wody w Canale Grande przed hotelem Ca 'Sagredo. Ręce wydają się podwstrzymywać zabytkowy hotel od wpadnięcia do wody, symbolizują zagrożenie, którym jest klimat, ale także moc - są w stanie podtrzymać zabytkową wenecką kamienicę przed upadkiem. Instalacja odzwierciedla dwie natury człowieka: twórczą oraz destrukcyjną. Jest to wizualne ostrzeżenie, że ludzie muszą odpowiednio podejść do globalnego ocieplenia, zanim będzie za późno. Artysta wyrzeźbił dłonie na podstawie kształtu dłoni jego dzieci, chciał w ten sposób pokazać niewinność, i moc, następnego pokolenia. Dłonie zostały pierwotnie wyrzeźbione w jego studio w Barcelonie. Lorenzo Quinn słynie z tego, że ludzkie części ciała stanowią inspirację dla wielu jego kompozycji. Rzeźba została przywiezione statkiem do Wenecji przez Canale Grande. Instalacja artystyczna reprezentowana jest w ramach Biennale - międzynarodowy festiwal sztuki w Wenecji, pozostanie aż do 26 listopada 2017 roku. Gdzie się znajduje ? Instalacja znajduje się koło hotelu Ca 'Sagredo, naprzeciw Mercato hotelu:Campo Santa Sofia 4198/9930121 Venezia Zapraszam, na zdjęcia, które udało mi się zrobić :-) Widok z tramwaju wodnego Widok naprzeciwko, po drugiej stronie kanału Widok koło hotel, z dołu Spodobało się ? Podaj dalej! Polecam również:Burano Giudecca - powiew świeżości Gondole w Wenecji za 2 € - możliwe czy nie ? Libreria Acqua Alta - może najdziwniejsza księgarnia świata? Nowy punkt widokowy Wenecji - T Fondaco dei TedeschiPellestrina nieznany zakątekSant' Erasmo - ogród Wenecji Scala Contarini del Bovolo - najsłyniejsza klatka schodowa WenecjiTorcello - mała perła laguny weneckiej Wenecja. Dzwonnica św. MarkaWenecja. Spacer po Ghetto Weneckim Wenecja. Spacer po wyspie San Giorgio Maggiore Zimowy spacer w pobliskiej Sottomarina Zapraszam do dołączenia mojej grupy facebookowej - Włochy po mojemu ;-) Zapraszam do polubienia mnie na Facebooku lub google+, dziękuję za odwiedziny :-)
Dowiedz się więcej na temat atrakcji Rejs łodzią ze szklanym dnem o zachodzie słońca w Puli, m.in. godzin wycieczek i lokalizacji. Zarezerwuj bilety online z możliwością bezpłatnego odwołania i ominięcia kolejki!

#1 2008-11-15 11:34:15 wlatca Istria - co moÂżna tam zobaczyc? jednak zdecydowalem jechac sie na pó³noc Chorwacji - zawsze bliÂżej, jednak chce siĂŞ dobrze przygotowaĂŚ do wyjazdu zeby jak najwiĂŞcej skorzystaĂŚ, dlatego juz teraz zbieram wszelkie potrzebne jakie punkty powinno sie zobaczyĂŚ na Istrii. Reklama #2 2008-11-15 16:33:25 PAVULON Re: Istria - co moÂżna tam zobaczyc? lubisz zwiedzaĂŚ koniecznie zobacz koloseum na Puli. blisko tez do Wenecji. rejs trwa ok 3 godz. jeÂśli nie byÂłaÂś - warto! #3 2010-06-22 16:42:48 Lagos_Travel Re: Istria - co moÂżna tam zobaczyc? Na pó³wyspie Istria moÂżna zwiedziĂŚ:- Umag (Âśredniowieczne miasto z murami); - PoreĂŚ (rzymski ukÂład miasta, zabytki romaĂąskie i gotyckie, jedna z najcenniejszych bizantyĂąskich bazylik w Europie — ÂŚw. Eufrazjana z VI w.); - Vrsar (zamek biskupi z XVI w., centrum nudystyczne ,,Koversada"); - Rovinj (barokowy koÂśció³ z sarkofagiem ÂŚw. Eufemii z VI w., typowo ÂśrĂłdziemnomorskie miasto); - Wyspy BrioĂąskie koÂło Puli (ruiny rzymskie, bizantyĂąskie, gotycki koÂśció³, letnia rezydencja Josipa Broz Tito); - - Pula — jedno z najstarszych miast Chorwacji (rzymskie: amfiteatr i Brama Herkulesa z I w. ÂświÂątynia Augusta z I w. bazyliki bizantyĂąskie, koÂścioÂły oraz budowle gotyckie i renesansowe); - Labin (romaĂąski koÂśció³ ÂŚw. Justa z X w., budowle z czasĂłw weneckich).ÂŻyczĂŞ udanego zwiedzania #5 2010-07-15 16:49:22 easyrider Re: Istria - co moÂżna tam zobaczyc? A w drugÂą stronĂŞ moÂżna siĂŞ kon¹Ì do Rijeki, Opatiji i na Krk. #6 2010-07-15 20:26:31 anet_zb Re: Istria - co moÂżna tam zobaczyc? Na Istrii jest wiele ciekawych miejsc godnych polecenia. Dla nas podobnie jak dla Michasi i Bogusia najpiĂŞkniejszy jest Rovinj ze sliczna starĂłwkÂą na pó³wyspie, kilkanaÂście wysepek i malowniczy cypel z fantastycznym ogrodem. PiĂŞkna jest Pula, Porec. MoÂżna teÂż dotrzeĂŚ stÂąd na wyspĂŞ Krk, do Rjeki. Zapraszamy do przejrzenia zdjĂŞĂŚ i opisu naszej podró¿y po Istrii … ,chorwacja Ostatnio edytowany przez anet_zb (2010-07-15 20:39:14) #7 2010-07-16 11:21:37 Michasia_Bogus Re: Istria - co moÂżna tam zobaczyc? Z naszych obserwacji wynika,Âże wiĂŞkszoÂśc naszych rodakĂłw na wakacyjne wojaÂże wybiera DalmacjĂŞ,a Istria jest jakby niedoceniana i maÂło jeszcze odkryta...a szkoda,bo to piĂŞkny region Chorwacji...MoÂżna by tu toczyc spĂłr o wyÂższoÂśc Dalmacji nad IstriÂą,ale nie tĂŞdy droga...KaÂżdy z regionĂłw ma swĂłj specyficzny klimat,przepiĂŞkne miejsca,pereÂłki historii-warto to wszystko zobaczyc!Pozdrawiamy!

Zapraszamy na Sylwestrowy rejs do Wenecji! 壟 ️ Start i zakończenie rejsu w chorwackiej Puli. Po drodze zwiedzimy przepiękny Rovinj, noc sylwestrową spędzimy w Wenecji (marina w centrum, Na Placu Świętego Marka co roku odbywają się koncerty na żywo oraz pokaz sztucznych ogni).
Spis treści:1. Wenecja z Istrii w Podróż Statkiem z Chorwacji do Dojazd Autem z Chorwacji do Parking Wenecja, gdzie zaparkować:3. Vaporetto czyli wodna komunikacja miejska w Co koniecznie warto zobaczyć w Wenecji:1. Wstęp. widok na Canale Grande z mostu Ponte dell’AccademiaTuryści z najdalszych zakątków świata pokonują samolotem nieraz pół globu, aby móc przepłynąć się gondolą, czy przejść placem św. Marka. Co by tu dużo mówić Wenecja jest atrakcją na skalę światową. Wydać się to może ciut trywialne, ale człowiek często nie potrafi docenić tego co ma na wyciągnięcie ręki. Dla wielu mieszkańców Ameryki, Australii, Azji możliwość odwiedzenia Wenecji łączy się ze sporym wydatkiem finansowym, aby nie powiedzieć, że pozostaje w sferze przede wszystkim jest częstym tłem dla produkcji filmowych, przewija się w powieściach literackich. To położone na wodzie miasto ma w sobie coś baśniowego. Będąc na Istrii rozmawiałem kiedyś ze starszym Amerykaninem, który przyjechał do Europy, aby spędzić z żoną wakacje życia. Dla nas czymś odległym mogą być Hawaje, Malediwy, Mauritius czy Wielki Mur Chiński, zaś dla nich była to podróż po Europie i właśnie zwiedzanie Wenecji. Dla wielu osób Wenecja ma w sobie coś mistycznego niczym zaginiona Atlantyda. Miasto położone na morzu z całym swym romantyzmem, wspaniałą architekturą i niezwykłą historią jest flagową atrakcją Europy. plac św. Marka z widokiem na bazylikę św. Marka2. Wenecja z Istrii w w Chorwacji na Istrii mamy Wenecję praktycznie na wyciągnięcie ręki. Jadąc do Wenecji z Istrii możemy się zdecydować na jazdę własnym autem bądź wycieczkę Podróż Statkiem z Chorwacji do statkiem z chorwackiego Rovinj do Wenecji może trwać około 3 godzin. W ofercie jest sporo jednodniowych wycieczek, czyli wypływamy rano i wracamy wieczorem. Podróż do Wenecji z Chorwacji przez morze ma niezwykły urok, po drugie nie będziemy tak umęczeni jak przy podróży autem. Zasadniczym plusem podróży statkiem jest fakt, że często w ofercie lokalnych operatorów są promocje dla dzieci. Ceny wycieczek statkiem z Istrii do Wenecji oscylują w granicach 70€ od osoby dorosłej. Canale Grande oraz mniejszy kanał w WenecjiMinusem podróży statkiem w przypadku większej grupy osób dorosłych jest z pewnością aspekt ekonomiczny (autem przeważnie wychodzi taniej). Po drugie podróżując statkiem tracimy elastyczność jaką daje nam auto. Mamy określony termin powrotu, czyli musimy się go sztywno Dojazd Autem z Chorwacji do się na jazdę własnym autem zyskujemy przede wszystkim niezależność oraz to, że możemy wziąć ze sobą więcej bagażu. Jadąc autem z Chorwacji do Wenecji od granicy Chorwacko-Słoweńskiej mamy do pokonania ok. 200km (czyli powinno to zająć ok. dwie i pół godziny). Aby planować podróż z Chorwacji do Wenecji powinniśmy w sezonie uwzględnić możliwe korki na granicy Chorwacko-Słoweńskiej. Dojeżdżamy do Wenecji i przemieszczamy się prawie 4km mostem Ponte della Libertà, aby dojechać do parkingów zlokalizowanych na obrzeżach centrum Wenecji. W pobliżu znajdują się przystanki i kasy w, których można kupić bilety na Vaporetto czyli tramwaj wodny kursujący po miejskich kanałach. gondola płynąca bocznymi kanałami w Parking Wenecja, gdzie zaparkować:Tronchetto Parking znajduje się blisko centrum Wenecji, czyli pod adresem Isola Nova del Tronchetto, 33 – 30135 Venic. Z parkingu w parę minut dojdziemy do przystanku tramwajów wodnych Vaporetto. Ceny parkingu wynoszą 3€ za godzinę, zaś za 24h odpowiednia 21€ . Zalecamy aby przed podróżą sprawdzić aktualne ceny na stronie San Marco to kolejny parking zlokalizowany blisko centrum, czyli pod adresem Piazzale Roma 467/F – 30135 Venezia. Parking położony jest przede wszystkim bardzo blisko tramwajów wodnych Vaporetto. Cena za 24h to 32€ jednakże zalecamy, aby przed przyjazdem zapoznać się z aktualnym cennikiem na stronie Garage Comunale AVM podobnie jak dwa wcześniejsze znajduje się blisko centrum, czyli pod adresem Santa Croce 496 – 30135 Venice. Z aktualnymi cenami możemy zapoznać się na stronie alternatywną (my tak zrobiliśmy) jest przyjazd z noclegiem do Wenecji, aby na pobliskim kempingu zostawić auto i podjechać autobusem komunikacji miejskiej do centrum. My akurat byliśmy na Campingu Venezia Village. Autobusy miejskie miały przystanek obok wejścia na kemping. Kemping był dość dobrze wyposażony, zaś domki były wygodne, było gdzie auto zostawić i był basen czyli reasumując przystępnie cenowo oraz Vaporetto przy moście Rialto3. Vaporetto czyli wodna komunikacja miejska w wodne (Vaporetto) w sposobie funkcjonowania nie wiele różnią się od tradycyjnej komunikacji miejskiej znanej z innych europejskich miast. Tramwaj wodny przemieszcza się po stanowiącym główną arterie Canale Grande, zaś przystanki zlokalizowane są przy kluczowych atrakcjach Wenecji. Należy pamiętać o skasowaniu biletu przed wejściem. podróż Vaporetto po Canale Grande w WenecjiPrzy zwiedzaniu centrum Wenecji przede wszystkim rozpatrujemy dwie linie Vaporetto, które kursują z Piazzale Roma do Placu św. Marka:Linia nr 1 – czyli wolniejsza, która zatrzymuje się na wszystkich przystankach (kurs trwa ok. 40 minut).Linia nr 2 – czyli ekspresowa, która zatrzymuje się tylko na 6 ceny biletów to:7,5 € – bilet jednorazowy (75min)20 € – bilet jednodniowy (24h)30 € – bilet dwudniowy (48h)40 € – bilet trzydniowy (72h)60 € – bilet siedmiodniowy taryfy gondoli w WenecjiPo Wenecji można przemieszczać się również wodną taksówką lub gondolą. Przejażdżka Gondolą w zależności od pory dnia to koszt około 80-100 € za 40 Aby zwiedzić główne atrakcje Wenecji nie trzeba korzystać z tramwajów wodnych. Na plac św. Marka dojdziemy bez problemu korzystając z łączących poszczególne części miasta mostów. Ponadto dla wprawnego piechura przejście spod przystanków początkowych przy Piazzale Roma do placu św Marka powinno zająć około pół godziny. Przemieszczanie osobom z wózkiem może być mocno utrudnione, gdyż przy mostach łączących kanały często występują Co koniecznie warto zobaczyć w Wenecji: plac św. Marka z widokiem na Bazylikę św. Marka w WenecjiPlac św. Marka (Piazza San Marco) wraz z Bazyliką św. Marka jest to przede wszystkim jedna z głównych atrakcji Wenecji. Sporej wielkości plac z górującą nad nim Bazyliką św. Marka oraz Pałacem Dożów jest jedną z większych przestrzeni płaskich dostępnych suchą stopą na terenie starego Miasta. Na placu św. Marka czasami stosuje się specjalne podesty, gdyż jest on okresowo zalewany. Bazylika św. Marka została wybudowana w stylu Bizantyjskim na wzór konstantynopolitańskiego kościoła Dwunastu Apostołów. Wstęp do bazyliki jest bezpłatny, zaś dodatkowo płatne jest zwiedzanie skarbca oraz muzeum. Most Rialto – jest to przede wszystkim najstarszy i najpiękniejszy most na Canale Grande w Wenecji, Pałac Dożów jest dawną siedzibą władz Wenecji, która zlokalizowana jest w pobliżu placu św. Marka. Obecnie w Pałacu Dożów funkcjonuje muzeum. Most westchnień – jest to most łączący Pałac Dożów z więzieniem. Nazwa pochodzi zaś od przemieszczających się nim skazańców, którzy mogli po raz ostatni spojrzeć na Wenecję. Canale Grande stanowi główną arterią komunikacyjną Wenecji. Wzdłuż kanału przemieszczają się tramwaje wodne na trasie Piazzale Roma – plac św. Marka. Most Ponte dell’Accademia – most na Canale Grande z ładnym widokiem na Bazylikę di Santa Maria della Salute, most Rialto na Canale Grande w WenecjiPrzede wszystkim warto czasem zwolnić i zejść z oklepanego szlaku, pobłądzić, aby powłóczyć się bez celu. W pędzie zaliczając kolejne zabytki zatracamy klimat miejsca. Wenecja jest miejscem niezwykłym, gdyż jest przepełniona mistycznym romantyzmem, z tymi swoimi małymi mostkami, kanałami, ciasną zabudową i kameralnymi kawiarenkami. Czasami warto się zatrzymać, aby przysiąść na ławeczce, bądź zjeść pizze czy napić się przy stoliku pysznej, włoskiej kawy. Nie zapomnijcie, aby będąc w Wenecji przywieźć pamiątkową maskę karnawałową, która jest jednym z symboli miasta karnawału. Zobacz:Top 10 najciekawszych miejsc na Istrii
Informacjach takich jak: jak dojechać do Wenecji, Wenecja jak zwiedzać,Wenecja gdzie spać, jak dojechać z lotniska do Wenecji, ceny w Wenecji. Zdjęciach z Wenecji ( dużo zdjęć) Relacjach z podróży po Wenecji ( przedstawimy Wam 3 relacje z podróży, wliczając jedną relację z mapą, atrakcja po atrakcji) Poradach Dyskusji o Wenecji Wyobraźcie sobie zielone wybrzeże otoczone z trzech stron ciepłą wodą Adriatyku, miejsce, które wszerz można przebyć podczas popołudniowego spaceru. Tak, Premantura istnieje naprawdę i wygląda dokładnie tak, jak wyobrażacie sobie miejsce na wakacje Waszego życia. Na dalekim południu słonecznej Istrii, niemal na samym jej końcu, na cyplu Rt Kamenjak, znajduje się malowniczy turystyczny kurort, z którego blisko do jednego z największych miast na półwyspie - Puli. Cypel rozciąga się na otwarte wody Adriatyku (jego linia brzegowa ma około 30 km długości) tworząc niepowtarzalne zatoczki ze żwirowymi plażami i kąpieliskami. Trudno o drugie tak zachwycające miasto w Chorwacji. Nie czekajcie, przygoda ze słońcem w tle czeka właśnie na Was! Atrakcje turystyczne Nietypowe położenie Premantury sprzyja uprawianiu sportów wodnych. Miłośnicy aktywnego wypoczynku nie będą mogli narzekać na nudę. Szczególnym powodzeniem cieszy się tutaj windsurfing - wiosną i jesienią wszystkim żeglarzom będą sprzyjać wiatry. Dodatkowo w miasteczku znajdziemy kilka kortów tenisowych oraz boisko do mini-golfa. Wśród obiektów architektonicznych warto odwiedzić XVII-wieczny kościół św. Lorenza, gdzie od czasu do czasu można natrafić na koncert muzyki klasycznej. Świetnym punktem widokowym oraz miejscem na zrobienie pamiątkowych zdjęć jest kamienna brama przy wejściu do portu, służąca dawniej za punkt zwrotny dla żeglarzy i podróżników. Wycieczki fakultatywne Kilkadziesiąt kilometrów na północ od Premantury zawitamy do pięknej i zabytkowej Puli, miasta stołecznego regionu, jednego z największych na półwyspie Istria. Choć miasto w dużym stopniu ma charakter przemysłowy, znajdziemy tutaj moc atrakcji i zabytków. Bodajże największym jest starorzymski amfiteatr (Pula została założona w 177 r. jako Polensium i przez długi czas pozostawała pod wpływem Imperium Rzymskiego) powstały w I w. W zamierzchłych czasach służył oczywiście jako miejsce walk gladiatorów, dziś natomiast odbywają się tutaj koncerty muzyczne a z końcem lipca - głośny festiwal filmowy. Z amfiteatru kilka kroków dzieli nas do Muzeum Archeologicznego (Arheološki Muzej), gromadzącego eksponaty związane z historią miasta (rzeźby, przedmioty codziennego użytku, obrazy oraz wiele innych). Z czasów rzymskich zachował się również łuk triumfalny Sergiuszów (27 r. forum romanum oraz popularna wśród turystów świątynia Oktawiana Augusta, wzniesiona ku czci władcy na przestrzeni 10 lat. Konstrukcja znacznie ucierpiała w czasie II wojny światowej. Na zakończenie zwiedzania Puli warto wybrać się jeszcze do Muzeum Historii Istrii (Povijesni muzej Istre) gromadzącego ciekawe modele statków oraz znaleziska związane z historią (zwłaszcza II wojną światową) regionu. Wiele emocji budzi zawsze wyprawa do „Mumii z Vodjanu” (około 9 km na północ od Puli). W kościele św. Błażeja w miasteczku Vodnjan zachowały się zwłoki świętych oraz szczątki ciał innych osób: św. Leona Bembo, św. Giovanniego Oliniego, św. Nikolosy Bursy, fragmenty ciała św. Sebastiana oraz św. Barbary. Szacuje się, że najstarsze zwłoki (św. Leona) pochodzą z XII w. Dużym udogodnieniem dla przyjeżdżających tutaj Polaków jest niespodzianka przygotowana przez proboszcza-przewodnika - jest nią nagrany polski przewodnik po świątyni. Stosunkowo niedaleko jest na Wyspy Briońskie. Ich archipelag składa się w całości z 14 mniejszych i większych wysp (które początkowo stanowiły własność Tity), obecnie na turystów czekają tylko 2 z nich - Veli Brijun oraz Mali Brijun. Od 1983 r. obszar jest chroniony prawnie - Wyspy Briońskie stanowią obszar parku narodowego. Przez lata urzędowania na wyspach Tito zgromadził nie lada "zwierzęcą kolekcję" - jego goście ( Sophia Loren, Elizabeth Taylor, Richard Burton) często przywozili podarunki, którymi były głównie egzotyczne zwierzęta. Dzięki temu powstała dość spora kolekcja, którą dziś możemy oglądać podczas Safari Park Brijuni (zobaczymy żyrafy i zebry). Na wycieczkę po archipelagu wyruszają zorganizowane wyprawy z Puli, Rovinja oraz Fažany. Wycieczkę można oczywiście zorganizować na własną rękę - na wyspach funkcjonuje kilka miejsc noclegowych. Odwiedzając południową Istrię warto wybrać się również do mniej znanych i rzadziej uczęszczanych miasteczek. Wśród nich znajdziemy Peroj z wykopaliskami archeologicznymi, Fažanę (zabytkowe budynki sakralne) czy Puntiželę z akwarium morskim ukazującym podwodny świat południowej Istrii. Noclegi Baza noclegowa Premantury składa się przede wszystkim z prywatnych kwater wynajmowanych turystom przez lokalnych mieszkańców oraz niewielkich pensjonatów i tanich hosteli. Turyści chętnie rezerwują noclegi w apartamentach Peredine, położonych w sercu iglastego lasu. Dobrym rozwiązaniem może okazać się kamping - popularny jest zwłaszcza kamping Runke z dobrze przygotowanym zapleczem sanitarnym i gastronomicznym. Pogoda Najlepszą porą na spędzenie wakacji na Istrii będzie okres między czerwcem a wrześniem (październik również jest ciepły i słoneczny). Klimat Chorwacji jest dość zróżnicowany - odmienne warunki zastaniemy na wybrzeżu i w części kontynentalnej. Ze względu na duże nasłonecznienie oraz ciepłe wody Adriatyku to właśnie wybrzeże cieszy się największą popularnością wśród turystów. W okresie letnich wakacji temperatura powietrza utrzymuje się średnio w okolicach 25-27°C, niejednokrotnie dochodzi nawet do 30 kreski. Podobnie temperatura wody - jest ciepła i sprzyja morskim kąpielom. Na wybrzeżu opady są nieznaczne i występują stosunkowo rzadko. Wieczorami możemy liczyć na łagodny mistral, który łagodzi całodniowy upał i sprzyja wypoczynkowi. OGXZsQG.
  • y7jd5mbata.pages.dev/73
  • y7jd5mbata.pages.dev/45
  • y7jd5mbata.pages.dev/68
  • y7jd5mbata.pages.dev/72
  • y7jd5mbata.pages.dev/51
  • y7jd5mbata.pages.dev/60
  • y7jd5mbata.pages.dev/37
  • y7jd5mbata.pages.dev/91
  • rejs z puli do wenecji forum